Uwielbiam powieści, których akcja dzieje się w Londynie. Z każdą kolejną odkrywam jego nowe oblicza. Tym razem wybrałam się wraz z Victorią Schwab, autorką Mroczniejszego odcienia magii do czterech różnych Londynów. Czerwonego — tu magia jest na porządku dziennym, Szarego — jak sama nazwa wskazuje szarego, nieciekawego i pozbawionego magii, Białego — zniewolonego przez władające nim bliźnięta, gdzie magii używa się, by niszczyć i zniewalać, Czarnego — o którym nie należy nawet wspominać.
Przyznam szczerze, że, mimo iż zawodowo jestem na bieżąco z nowościami książkowymi, premiera Mroczniejszego odcienia magii zwyczajnie mi umknęła. O istnieniu tego tytułu uświadomiła mnie moja J., pożyczając mi go w ramach jednej z całodniowych urodzinowych niespodzianek.
Piękna, minimalistyczna okładka od razu mnie urzekła. W tym miejscu
przyznam się bez bicia, że estetyczna strona książki jest dla mnie
równie ważna, co treść. W skrócie, tak, tak często kupuje książkę, bo
skusiła mnie okładka. Ale konkrety Bookowa,
konkrety. Wnętrze Mroczniejszego odcienia magii zadowoli
minimalistów. Papier jest przyzwoity, mięciutki, czcionka nie przeszkadza w
czytaniu, a każdy rozdział oddzielony jest czarno-białą grafiką
przedstawiającą mapę.
Muszę przyznać, że mimo początkowego zachwytu nad estetyczną stroną książki, podeszłam do niej z rezerwą. Z jednej strony magia, Londyn — wydawałoby się idealnie, jednak tak naprawdę nie wiedziałam, czego się po tej historii spodziewać. Niestety przeczucie mnie nie zawiodło, bo początek był dla mnie wyjątkowo trudny. Ciężko było mi wejść w tę historię, mimo iż pomysł z czterema alternatywnymi światami, dla których kluczem jest Londyn wydawał mi się genialny. Na szczęście po długim rozbiegu złapałam stałe tempo i żwawo mknęłam przez kolejne rozdziały, aż do finału, który mnie nie rozczarował.
Muszę przyznać, że mimo początkowego zachwytu nad estetyczną stroną książki, podeszłam do niej z rezerwą. Z jednej strony magia, Londyn — wydawałoby się idealnie, jednak tak naprawdę nie wiedziałam, czego się po tej historii spodziewać. Niestety przeczucie mnie nie zawiodło, bo początek był dla mnie wyjątkowo trudny. Ciężko było mi wejść w tę historię, mimo iż pomysł z czterema alternatywnymi światami, dla których kluczem jest Londyn wydawał mi się genialny. Na szczęście po długim rozbiegu złapałam stałe tempo i żwawo mknęłam przez kolejne rozdziały, aż do finału, który mnie nie rozczarował.
Sama fabuła przedstawia się ciekawie. W podróży między światami towarzyszy nam dwójka głównych bohaterów, Kell — podróżnik, jeden z ostatnich antarii, posłaniec, a nieoficjalnie także przemytnik, oraz Lila — młoda złodziejka o wielkich aspiracjach i szelmowskim uśmiechu. Spodobało mi się, że Schwab od początku nie przykleiła swoim głównym bohaterom "plakietki" dobry albo zły. Nie zdefiniowała ich. Dzięki czemu wydają się zdecydowanie bardziej realni i zwyczajnie ciekawsi.
Mroczniejszy odcień magii to powieść bez wątpienia oryginalna, pełna niezwykłych pomysłów, nagłych zwrotów akcji i po brzegi wypełniona magią. Głównym motywem jest magiczny artefakt, w którego posiadanie wchodzi główny bohater Kell. Od początku zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakie za sobą niesie ów zakazany przedmiot z Czarnego Londynu. Od tego momentu tylko od niego - Kella zależy jak potoczą się losy światów.
Powieść Victorii Schwab śmiało można określić mianem powieść drogi, bo bohaterowie cały czas wędrują między światami, zmieniają lokalizację, są w ciągłym ruchu. Dzięki temu powieść jest niezwykle dynamiczna i wymaga od czytelnika skupienia, absolutnego wejścia w tę historię i podróży wraz z jej bohaterami. To również powieść o poszukiwaniu, wraz z parą głównych bohaterów wyruszamy w podróż nie tylko po to, aby ocalić światy, ale również, by odnaleźć siebie, własną tożsamość i miejsce. Ja swoje odnalazłam tu. Mam nadzieję, że zostanę na dłużej, a Ty czytelniku, który właśnie to czytasz, będziesz tu zaglądać i wspólnie ze mną podróżować po bezkresnym książkowym świecie.
Jestem niezwykle wdzięczna, J., że pokazała mi tę powieść. Dzięki niej
miałam okazję poznać wyjątkowe światy stworzone niezwykle skrupulatnie i
z dużą dbałością o szczegóły. Podczas czytania moja wyobraźnia szalała
niczym ja w dziale z dekoracjami. Bogate i fascynujące opisy pozwoliły
mi niemalże zobaczyć wykreowane przez Victorię Schwab miejsca. Po raz
kolejny przekonałam się, że jeśli prawdziwa magia to tylko w Londynie.
Wielobarwnym Londynie, do którego mam nadzieję niebawem powrócić za
sprawą kolejnego tomu tej obiecującej trylogii.
Okładka i wydanie tej książki jest piękne. Od momentu w którym usłyszałam o niej na youtube, chcę ją przeczytać. Mam ją już na półce i w styczniu się za nią zabiorę, bo wygląda na to, że naprawdę warto. No i Londyn <3
OdpowiedzUsuńŚwietna zakładka! Bo ten nóż to zakładka, prawda?
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
Życzę udanej i pełnej emocji lektury :) Dokładnie tak, to zakładka, jak tylko ją zobaczyłam, nie potrafiłam bez niej wyjść z księgarni ,:)
UsuńPozdrawiam :)
Przyznam szczerze, że mnie również jakoś ominęła premiera tej książki. Co prawda od jakiegoś czasu ciągle na nią wpadam, ale sam moment wydania gdzieś mi umknął. Pomysł wydaje się intrygujący, a książka naprawdę dobrze się prezentuje, więc niewykluczone, że w końcu sprawię sobie własny egzemplarz :) Tym bardziej, że dość dawno nie czytałam już typowej powieści drogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)