piątek, 9 grudnia 2016

#4 STRAŻNICZKA KSIĄŻEK, MECHTHILD GLASER



Zastanawialiście się kiedykolwiek jakby to było posiadać umiejętność fizycznego wchodzenia do historii książkowych? Odkrywać tajemniczy ogród razem z Mary Lennox, biegać po dachach razem z Lyrą Belacqua albo częstować fasolkami wszystkich smaków Harryego Pottera. Gnać na grzbiecie Shere Khana i pić herbatkę z Kapelusznikiem. Brzmi zbyt pięknie, aby było możliwe, a jednak. Przekonuje się o tym Amy Lennox, główna bohaterka Strażniczki Książek autorstwa Mechthild Glaser. Ale od początku.

Amy jest na pozór zwykłą nastolatką. Mieszka razem z matką w niemieckim Bochum. Żyje zwyczajnym życiem siedemnastolatki. No dobra zwyczajnym życiem siedemnastolatki lubiącej czytać, dużo czytać. Niestety w wyniku pewnego szkolnego incydentu dziewczyna pragnie zapaść się pod ziemię, a jej awersja do szkoły osiąga poziom krytyczny. Postanawia wziąć przykład ze swojej mamy i tak jak ona niegdyś w wieku siedemnastu lat spakować ich walizki i wyjechać. Celem podróży staje się szkockie Stormsay, miejsce pochodzenia jej matki. Na miejscu przypadkiem dowiaduje się, że pochodzi z tajemniczego rodu, który od lat opiekuje się książkami. Bajka co? A teraz wisienka na torcie, bowiem okazuje się, że owa opieka zdecydowanie nie przypomina spokojnej pracy bibliotekarza, bynajmniej. W wielkiej owianej tajemnicą bibliotece będącej rodzinną własnością, Amy ma poznawać tajniki Strażników książek. Szybko okazuje się, że to, co mogłoby się wydawać świetną zabawą, jest poważnym obowiązkiem. Na dodatek w świecie książek zaczyna dziać się coś niepokojącego. Ktoś kradnie z powieści pomysły, tym samym siejąc w nich ogromne spustoszenie. Nieśmiała i zakompleksiona dotąd Amy musi stawić czoła wyzwaniu i rozwikłać tajemnicę nim będzie za późno, a czasu jest coraz mniej.



Strażniczka książek to powieść młodzieżowa i wiedziałam o tym od samego początku. Jednak pomysł na powieść oraz fakt, że jest to książka o książkach, rozbudził moją ciekawość do granic. Urocza, pastelowa okładka sprawiła, że ostatecznie nabyłam swój egzemplarz i pobiegłam czym prędzej umościć sobie kocyk i zaparzyć herbatę. Zaczęłam czytać. Od pierwszych stron wiedziałam, że i tym razem apetyczna okładka mnie nie zawiodła. Powieść okazała się powrotem do klasyki literatury, a jeśli nie jesteście za pan brat z klasyką, to ta powieść jest świetną inspiracją do wielu książkowych podróży. Gwarantuje, że zalegniecie w kokonie z koca na długie miesiące. Autorka bawi się literaturą, a ja dałam się porwać tej zabawie i muszę przyznać, iż dawno nie czułam takiej radości czytając.


Strażniczka książek jest powieścią młodzieżową, jednak ja od początku potraktowałam ją jako baśń niekoniecznie dla nastolatków. W końcu ktoś napisał książkę o podróżach międzyksiążkowych, niejako urzeczywistnił coś, o czym marzy wielu miłośników książek, a im większą mają wyobraźnie, tym bardziej mogą się tą historią cieszyć. Bo Strażniczka książek, to zdecydowanie powieść dla ludzi z wyobraźnią. Zakładam jednak, że znaczna większość pożeraczy książek ją posiada.

Mechthild Glaser oczarowała mnie tą historią. Zachwyciła sposobem w jaki opisuje świat literatury, być może dlatego właśnie ta opowieść podbiła moje czytelnicze serce, ponieważ czuć w niej miłość do książek. W każdym kolejnym wydarzeniu i opisie, autorka uświadamia nam jak ważne są one w naszym życiu, ilu prostych, ale pięknych prawd możemy nauczyć się od ich bohaterów. Dlatego tak ważne jest, aby o nie dbać i pielęgnować historie w nich zawarte. Ta powieść to piękny hołd dla klasyki literatury, porozumiewawcze mrugnięcie okiem do wszystkich, którzy książki kochają i traktują jak coś wyjątkowego.


Miłośników literatury, książkowych zakochańców zapewne nie muszę namawiać, wszak książka o książkach to literacki ideał. Natomiast tym nie do końca przekonanym podpowiem — jeśli macie ochotę na niezwykłą książkową powieść, uroczą, pełną literackich smaczków, przygodówkę z elementami tajemnicy, to nie pozostaje nic innego jak zaparzyć ulubiony napój rozgrzewający, wybrać wygodne miejsce i sięgnąć po Strażniczkę książek. Być może w trakcie czytania okaże się, że i Wy potraficie w nich podróżować.

13 komentarzy:

  1. Motyw wydaje się być podobny jak w książce "Atramentowe serce" tyle, ze tam było na odwrót: przez czytanie można było wyczytać bohaterów i rzeczy z książki. Ta konkretna historia szczególnie do mnie nie przemawia, ale kto wie, może kiedyś. Na razie za dużo mam do czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie słyszałam o Atramentowym sercu, ale zaintrygowało mnie, to co napisałaś. Na pewno przeczytam, choć moja lista czytelnicza też nie ma końca :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ta książka zapowiada się niesamowicie. Zwłaszcza dla książkoholika :)
    Jest to dla mnie pozycja obowiązkowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie coś takiego pomyślałam, kiedy zobaczyłam ją na półce w księgarni :)

      Usuń
  3. Bardzo, ale to bardzo chcę przeczytać tę książkę! Tyle się już naczytałam o niej dobrego, że chyba postaram się, żeby ktoś bliski bawiąc się w Mikołaja, sprezentował mi właśnie ten tytuł. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, to idealny czas na spełnianie książkowych marzeń książkoholików :)

      Usuń
  4. Świetnie opisałaś. Super wydanie. Chyba się na nią skusze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie kojarzy mi się z Atramentowym sercem, a jednocześnie wydaje się być zupełnie inna. Mam ją w planach ;)

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale Twoja recenzja całkowicie mnie przekonała. Pomysł jest genialny i owszem, pomyślałam o Atramentowym sercu, ale konwencja wydaje mi się zupełnie inna. Zapisuję sobie ten tytuł i mam nadzieję, że szybko znajdę okazję, żeby przeczytać Strażniczkę książek.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń