poniedziałek, 12 grudnia 2016

#5 MÓJ NAJWIĘKSZY BŁĄD, PAULA DALY


 Zastanawialiście się kiedyś nad swoim największym życiowym błędem? Decyzją, która sprowadziła całe wasze życie na zły tor, sprawiła, że musieliście zboczyć z obranej ścieżki? Poznajcie Roz Toovey, fizjoterapeutkę, matkę, bohaterkę powieści Mój największy błąd autorstwa Pauly Daly. Roz ma marzenia o pracy na własny rachunek, ma również syna, który zaczyna sprawiać problemy, męża, który wpakował ją w długi tak wielkie, że nie stać jej na rozwód. Od niedawna ma także wyrok komorniczy i nakaz eksmisji. Pracuje po godzinach, niestety pracę w sektorze medycznym ciężko jest połączyć z byciem samotną matką. Zatem ogólnie rzecz biorąc autorka przedstawia nam Roz w momencie, kiedy cały wszechświat zwala jej się na głowę, a on nie ma czasu, a powoli również sił, na ogarnianie tego bałaganu. W momencie, kiedy myśli, że gorzej już być nie może pojawia się on, niczym Robert Redford w Niemoralnej propozycji proponuje układ nie do odrzucenia. Choć początkowo targają nią dylematy moralne, ostatecznie skuszona wizją spłaty kart kredytowych i zatrzymania dachu nad głową, a przede wszystkim dobrem syna, na którego problemy matki mają niezbyt korzystny wpływ, Roz zgadza się przyjąć propozycję Scotta. Tym samym wkracza na ścieżkę pełną kłamstw, gdzie każdy kolejny wybór prowadzi do punktu wyjścia.

Narratorem powieści jest sama Roz. To ona opowiada nam o wydarzeniach, które w ciągu kilku miesięcy wywróciły jej życie do góry nogami, choć wydawało się, że już gorzej być nie może. Język jakim się posługuje jest lekki, potrafi zaciekawić, a momentami zahipnotyzować, dzięki czemu dosłownie przeskakiwałam strona po stronie i nim się zorientowałam byłam już w połowie powieści. Co jednak najważniejsze Roz jest szczera w swojej opowieści. W miarę pokonywania kolejnych stron, trudno się pozbyć wrażenia, że Roz nam się zwierza.




Od samego początku nie starałam się oceniać głównej bohaterki. Prawda jest taka, moi mili, że często się przed czymś zarzekamy, a w gruncie rzeczy ciężko jest przewidzieć, jak zachowalibyśmy się w sytuacji ekstremalnej. Za to od samego początku byłam ciekawa dokąd taka decyzja ją doprowadzi, jakie będą konsekwencje i jak bohaterka sobie z nimi poradzi. W efekcie wsiąkłam w tę historię bez reszty i wspólnie z Roz, którą polubiłam, choć momentami wkurzała mnie do granic, podążałam drogą, z której nie było już powrotu. Podczas tej wspólnej podróży uderzyła mnie samotność głównej bohaterki. Na co dzień otaczało ją mnóstwo ludzi, a w kluczowych momentach zostawała sama ze swoimi problemami. Nie miała nikogo, komu mogłaby o nich opowiedzieć i poradzić się, wiedząc, że jej wysłucha, ale nie będzie oceniał i moralizował.

Muszę przyznać, że od samego początku miałam problem z tą powieścią. Podczas czytania wielokrotnie nie dawała mi spokoju myśl, że autorka nie bardzo potrafiła się zdecydować czy piszę thriller, kryminał, powieść obyczajową czy romans. Czytając można odnieść wrażenie, że zmieniała koncepcję z każdym kolejnym rozdziałem. W efekcie otrzymujemy powieść obyczajową z elementami romansu, skąpo opisaną zbrodnią i zakończeniem będącym namnożeniem wszelkich nieszczęść tego świata. Szczerze mówiąc, zupełnie nie tego można się spodziewać czytając opis powieści na okładce, według którego Mój największy błąd to wibrujący emocjami thriller. Mnie niestety zabrakło thrillera w thlillerze, co nie oznacza złej powieści, bo czyta się ją naprawdę dobrze. Za każdym razem, kiedy byłam przekonana, że wiem co się dalej wydarzy, autorka kierowała akcje na zupełnie inny tor i zaskakiwała zupełnie nowym rozwiązaniem. Jednak nie jest to książka, którą zapamiętam na długo. Zdecydowany krótkodystansowiec, o którym zapomina się kilka tygodni po odłożeniu na półkę.




Czytając cały czas towarzyszyła mi myśl, że autorka miała wiele świetnych pomysłów, które albo niedostatecznie rozwinęła, albo porzucała bez rozwiązania przechodząc do następnego wątku. Dotyczy to szczególnie postaci. Tak naprawdę poznajemy tylko główną bohaterkę. Tylko ona jest tu dokończonym obrazem. Jest barwna, jakaś. Poznajemy jej myśli, motywacje, jesteśmy w stanie powiedzieć o niej coś więcej, podczas gdy pozostałe postacie sprawiają wrażenie niedokończonych szkiców. Brakowało mi motywów takich, a nie innych zachowań bohaterów. Brakowało wnikliwych portretów psychologicznych, jednego z moich ulubionych elementów wszechobecnych w powieściach kryminalnych. Zabrakło również obiecanej eksplozji emocji. Tego dreszczyku na plecach, niepokoju, uczucia, które towarzyszy mi podczas czytania dobrych powieści z gatunku kryminał, thriller psychologiczny. Tego, który sprawia, że moja wyobraźnia szaleje i następnego wieczoru boje się sama wracać z pracy.

Mój pierwszy błąd na pewno moim błędem czytelniczym nie był. Jak już wspomniałam, książka jest warta uwagi, jednak jako powieść obyczajowa, nie thriller. Paula Daly stworzyła ciekawą historię o samotności, pełną interesujących spostrzeżeń. Poniekąd to również powieść o samotnej, dążącej do niezależności kobiecie, żyjącej w świecie mężczyzn, którzy myślą, że wszystko się im należy, chociażby ze względu na posiadaną pozycję. Autorka od pierwszych stron zaprasza nas do gry pełnej pozorów, ludzkiej obłudy i kłamstw. Żeby zagrać, wystarczy sięgnąć po książkę.

10 komentarzy:

  1. chyba bym nie zdzierżyła i nie doczytała do końca:D obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja dziś zaczytuję się w kryminale niemieckim :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki tytuł? Chyba nie znam zbyt wielu niemieckich autorów, chętnie coś przeczytam ;)

      Usuń
  3. z ciekawosci po nia siegne, zeby sama ocenic czy warto ja przeczytac.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce. Może kiedyś po nią sięgnę, bo fabuła zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gąszczu codziennych nowości książkowych, łatwo przegapić tytuły, które nie są tak promowane, albo zwyczajnie mają mniej wyrazistą okładkę ;)

      Usuń
  5. Książka raczej nie dla mnie, ale za to jestem zachwycona Twoimi zdjęciami :D Chciałabym umieć takie robić ;)

    www.niekulturalnakulturalnie.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawdopodobnie po tę książkę nie sięgnę, zmiana koncepcji co do gatunku tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam nadzieję na dobry kryminał, a z tego co piszesz z kryminałem książka ma niewiele wspólnego. Raczej po nią nie sięgnę.
    Za to recenzję bardzo dobrze się czyta.
    Pozdrawiam ciepło autorkę bloga i wszystkie mole książkowe!

    OdpowiedzUsuń