Przeglądając blogi książkowe, zauważyłam, że bardzo rzadko pojawia się tam poezja, tomiki wierszy. Pomyślałam sobie, że to wielka szkoda, tak wielu miłośników literatury, a tak niewiele w tym wszystkim poezji. Niestety obecnie wypieranej przez bestsellery, książki, które "trzeba przeczytać", modne lektury, wszystko to, co obecnie "na czasie". Być może dlatego, że świat nam dziś mknie do przodu z prędkością światła, a poezja zmusza do tego, aby zwolnić, zatrzymać się, dojść do pewnych wniosków w powolnym procesie delektowania się słowem, rozważania każdej myśli.
Osobiście bardzo lubię poezję, mam swoich ulubionych autorów, co jednak nie powstrzymuje mnie od szukania nowych rzeczy. Często jednak wracam do tomików wiele razy czytanych, bo poezja, to ten typ literatury, do której się wraca. W przeciwieństwie do powieści, które często czytamy szybko, odkładamy na półkę i w zależności jakie wywołała w nas odczucia, emocje, albo zapominamy, albo zatrzymujemy w pamięci na dłużej, jako coś wartego polecenia, jednak rzadko do nich wracamy.
Wielu z nas (myślę, że każdy, ale nie chce generalizować) chciało by poznać ową niezwykle tajemniczą recepturę na szczęście. Ostatnio ogromnym zainteresowaniem cieszy się książka Hygge traktująca o duńskim przepisie na szczęście, w której to dyrektor duńskiego Instytutu do Badań nad Szczęściem ma nam zdradzić sekret jak być szczęśliwym, pokazać jak to robią Duńczycy. Książka jest genialna w swojej prostocie, ale zamiast recepty, znajdziemy tam raczej opowieść o Danii, jej mieszkańcach, tym co dla nich ważne. Kiedyś w pracy usłyszałam, że to książka o tym, że kiedy Duńczycy stoją zimą w korku, to cieszą się z chwili odpoczynku, że sobie siedzą w ciepłym autku, słuchają muzyczki, pięknie jest. Podczas kiedy Polacy szaleńczo duszą na klakson, wyzywają kogo się tylko da, jednocześnie żaląc się jak to oni mają źle w życiu i pytając dlaczego to właśnie ich spotyka. Nie trudno o prosty wniosek, że w tej całej pogoni za szczęściem nie dostrzegamy, iż chodzi zwyczajnie o radość z małych rzeczy. Zauważanie plusów tam, gdzie pozornie ich nie ma.
Do podobnych wniosków wiele lat przed Hygge doszedł ks. Jan Twardowski, a swoje myśli przelał na papier w formie poezji zamykając je w niezwykłym tomiku zatytułowany Potrzebne do szczęścia. Myślę sobie, ze w myśl cudze chwalicie, swego nie znacie, warto się z tym tomikiem zapoznać, bowiem zawiera receptę na szczęście, uniwersalną i ponadczasową. Nie podam Ci jej teraz drogi czytelniku, ale zaproszę do samodzielnego odkrywania i interpretacji. Do świata wypełnionego miłością, dobrem, naturą i życzliwością. Potrzebne do szczęścia, to proste lekcje jak być szczęśliwym, żyć w zgodzie z ludźmi i naturą. Autor przypomina nam wiele znanych już prawd, o których współcześnie zapominamy. Warto je odświeżyć i poddać refleksji.
Potrzebne do szczęścia to również świetna opcja na prezent. Jeśli chcemy podarować komuś coś wartościowego, co zostanie z nim na dłużej. Podarujmy mu słowo. Tomik jest niezwykle pięknie wydany. Kwiecista oprawa zachęca, aby zajrzeć do środka, a poezja ks. Twardowskiego przekonuje, aby zatrzymać się w świecie poezji na dłużej. To także fantastyczna okazja, aby podarować sobie chwile odpoczynku i wyciszenia (skoro już o prezentach mowa). Dla mnie osobiście wiersze zawarte w powyższym tomiku są sposobem na zachowanie życiowej równowagi. Chwila spędzona ze słowem i naturą, (ks. Twardowski wielokrotnie nawiązuje do natury, jej piękna i życia w harmonii z nią), pozwala mi na wzięcie głębokiego oddechu, odizolowanie się od powszechnie ogarniającego nas pośpiechu, rywalizacji i wszelkich negatywnych emocji. Warto sobie taką chwilę wygospodarować, może odnajdziemy nasze Hygge właśnie w takich cotygodniowych spotkaniach z poezją.
Chyba wolałabym właśnie te wiersze, a nie "Hygge" :)
OdpowiedzUsuńHygge jest świetne, ale warto doceniać naszą rodzimą twórczość :)
UsuńOstatnio wróciłem do wierszy i tekstów Stachury. Często wracam do poezji Bukowskiego - jest strasznie motywująca, w taki prosty, szczery, amerykański sposób. :)
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć. Tak też często zaglądam do Bukowskiego, niestety często mi takiej prostoty, bezpośredniości i właśnie szczerości brakuje w życiu. Pozdrawiam :)
UsuńMasz świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy czytałam ostatnio poezję, chyba w szkole, a czytać lubię. Jakoś mi z nią nie po drodze. Kto wie, może kiedyś wejdę w taki etap życia, że poczuję tą szczególną wrażliwość :)
OdpowiedzUsuńTwardowski i Poświatowska - kocham <3
OdpowiedzUsuńOsobiście nigdy nie mogłam sie przekonac do wierszy :)
OdpowiedzUsuńRównież pisałam kiedyś u siebie o poezji Twardowskiego, ale masz rację - raczej na blogach o poezji się nie pisze. Pewnie to niezbyt modne i niezbyt interesujące dla ogółu ;)
OdpowiedzUsuńDo "Hygge" się jeszcze nie przekonałam, więc popieram Cię w tym, że powinniśmy promować naszą rodzimą myśl pozytywną. Ale znów - mało to modne :)
Jeden z moich wykładowcow sypal poezją Twardowskiego na każdym wykładzie. Utkwilo mi to w pamieci 😊 i choć sama rzadko sięgam to jestem przekonana, że poezja powinna częściej być czytana.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne rozważania. Poezja zawsze jest jednym z najpiękniejszych typów literackich. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że baaaaardzo rzadko sięgam po poezję. Mam wrażenie, że jest mocno niedoceniona.
OdpowiedzUsuńZwykle ze znajomymi wymyślamy własne wiersze tak spontanicznie dla zabawy. Ale właśnie ostatnio mój kumpel wyrecytował Twardowskiego i tak wszyscy w szoku byliśmy. :D
OdpowiedzUsuńKsiądz Twardowski miał dar pisania skrajnie prostym językiem o rzeczach wielkich i ważnych dla każdego z nas. Co ważne, jego twórczość była harmonijnie spójna z jego życiem. Mówiąc wprost - żył tak, jak pisał.
OdpowiedzUsuń