Długo miałam apetyt na ten tytuł. W końcu pewna niezwykle sympatyczna osóbka zaserwowała mi go w formie prezentu i nie było odwrotu. Cały czas mając w głowie Rój oraz ogromny apetyt na kolejną historię o pszczołach postanowiłam spróbować. Powoli, małymi kęsami, a apetyt rósł w miarę jedzenia. Ostatecznie pożarłam ją w całości od pierwszej do ostatniej strony łącznie z okładką, która stanowi integralny element tej powieści. Jest nie tylko piękna w swojej prostocie, ale także niezwykle wymowna. Wysyła do czytelnika prosty przekaz dotyczący pszczół nie tylko jako fascynujących owadów, a przede wszystkim jako źródło i fundament naszego istnienia. Fundament, który, choć brzmi to dość przewrotnie, sami niszczymy, a co za tym idzie, w ostateczności doprowadzamy do zagłady ludzkości i być może świata, jaki znamy. O tym między innymi jest Historia pszczół.
Maja Lunde zaprasza nas w literacką podróż, otwierając drzwi do trzech przestrzeni czasowych w każdej niczym w przypowieści ukrywając przesłanie. Mamy zatem historię z przeszłości — poznajemy pszczoły jako sens życia człowieka. Teraźniejszość — ostrzeżenie i zapowiedź świata bez pszczół. Przyszłość — przytłaczająca wizja świata, w którym pszczoły dawno wyginęły, a wykonywana przez nie niegdyś praca spoczywa na barkach człowieka. To świat pełen zakazów i nadludzkiego wysiłku.
Przypowieść pierwsza zabiera nas do roku 1857, gdzie poznajemy niejakiego Williama, naukowca, przez długi czas tkwiącego w życiowym marazmie. Nie potrafiąc sobie poradzić z niemocą twórcza, William postanawia zamknąć się w pokoju i przez długi czas nie wstawać z łóżka. W ten sposób z ojca i żywiciela rodziny staje się dla żony i dzieci zasmucającym problemem. Niespodziewanie to właśnie praca naukowa, badawcza nad życiem i funkcjonowaniem skomplikowanej pszczelej społeczności nadaje Anglikowi sens życia i ku uciesze rodziny zmusza go do wstania z łóżka. Oczywiście historia na triumfalnym powrocie do żywych się nie kończy. To przypowieść pełna bolesnych rozczarowań, ale i radosnych triumfów, a w tle początki niezwykłej, wspólnej egzystencji człowieka i pszczoły.
Kolejna historia to opowieść mająca miejsce w czasach teraźniejszych, w świecie, w którym aktualnie żyjemy. Poznajemy tu Georga, amerykańskiego pszczelarza, jego żonę i syna, który ku rozczarowaniu ojca wybrał inną drogę. George pochodzi z rodziny zajmującej się pszczelarstwem od pokoleń. Kocha swoją pracę, jest prawdziwym rzemieślnikiem, nie poddaje się nowinkom, które kojarzy z pójściem na łatwiznę. Wykonuje swoją pracę zgodnie ze wzorcem stosowanym od lat, wkłada w to sto procent siebie. Pszczoły to całe jego życie. Niestety jedyny, ukochany syn ma na siebie nieco inny pomysł. George nie potrafi się z tym pogodzić. Dodatkowo w okolicy zaczyna krążyć groźny wirus, który z nieznanych przyczyn znacznie zmniejsza populację pszczół. Mężczyzna świadomy zagrożenia, jakie niesie za sobą wyginięcie pszczelego gatunku, ściga się z czasem. Ów szaleńczy wyścig z będzie dla niego prawdziwym dramatem, ale również niezwykłą lekcją życia i pokory, ukazującą prawdę o nim samym.
Trzecia, ostatnia przypowieść przenosi nas do przyszłości. Mamy rok 2098, autorka roztacza przed nami wizje świata po wielkiej zapaści, bez pszczół, za to z ludźmi, którzy zmuszeni zostali je zastąpić. Całymi dniami harują, zapylając rośliny i zbierając pyłek kwiatowy. Żyją w świecie podzielonym na dystrykty, gdzie praca jest najważniejsza. Nie mają prawa decydować o sobie, układać sobie życia jak chcą. To zwierzchnicy i władza decydują gdzie i jak będą mieszkać albo czy i ile dzieci mogą mieć, a także jak potoczy się ich los. Tutaj liczy się wydajność, im bardziej efektywna jest ich praca, tym więcej korzyści mogą zyskać. W odległych Chinach, żyje Tao z mężem i synkiem. Kobieta stara się być wzorowym pracownikiem, mimo iż zupełnie nie ma talentu do pracy, jaką jej przydzielono. Martwi się także losem małego synka, który już niebawem, jak większość dzieci, ma zostać przydzielony do konkretnego dystryktu i zacząć pracować. Pewnego dnia Tao wraz z rodziną zamierza skorzystać z dnia wolnego, wspólnie wybierają się na piknik. Przewrotny los sprawia, że maluch znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Kobieta jest zrozpaczona, rozpoczyna dramatyczną podróż w poszukiwaniu chłopca, tym samym sprzeciwiając się mężowi, władzy i systemowi.
Powyższe historie spięte zostają klamrą w postaci pszczół, jednak nie tylko. Łączy je również wątek relacji rodzic - dziecko. W pierwszych dwóch przypadkach jest to niezwykle burzliwa relacja ojciec - syn, w ostatniej matka - syn. Jednak każda z nich przedstawiona zostaje niezwykle szczegółowo, choć z pewnym niedopowiedzeniem i tu już rola czytelnika, aby sam sobie dopowiedział jakie wnioski z owych wątków wyciągnął dla siebie.
Historia pszczół to lektura niezwykła, powieść snuje się powoli, ale nie myślcie sobie, że można przy niej zasnąć. O nie, autorka od samego początku dba o to, abyśmy się nie nudzili. Przytoczone powyżej historie przeplatają się, co nam czytelnikom daje świetną okazje do porównania trzech przestrzeni czasowych. Bardzo nie chciałam dobrnąć do końca tej fascynującej opowieści, ale podczas czytania, kartki niemalże same się przewracają. Maja Lunde prezentuje nam ogromny kawał dobrej literatury, której warto poświęcić każdą wolną chwilę. Historia pszczół choć w głównej mierze traktuje o pszczołach, ich niewątpliwych zasługach dla ludzkości oraz niezwykle realnej wizji ich zagłady, opowiada także o ludziach, o tym jak podobni jesteśmy do pszczół. I jest w tej analogi sens, aczkolwiek nie chce wszystkiego zdradzać i zabierać Wam przyjemności z czytania i powolnego odkrywania powieści z wszystkimi jej niuansami.
Historia pszczół zdecydowania trafia na moją półkę absolutnie genialnych książek, do których będę wracać. To moja druga powieść dotycząca pszczół, kolejna która zmieniła moje spojrzenie na te owady, uświadamiając ich fascynującą naturę. Książka obudziła we mnie ogromne zainteresowanie i podziw w stosunku do pszczół, które bardzo chce rozwijać. Mam nadzieję, że i Was zafascynuje świat przedstawiony przez Lunde, a co najważniejsze zmieni Wasz stosunek do tych owadów i nigdy więcej niewinnie nie ucierpi już żadna pszczoła. Dzieje człowieka są nierozerwalnie związane z dziejami pszczół, warto o tym pamiętać i wsłuchać się w ich kojące bzyczenie.
Czytałam gdzieś już o tej książce, podobno warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :)
UsuńJeśli masz fazę na pszczoły, polecam jeszcze "Krew aniołów" Johanny Sinisalo. ;) A co do "Historii pszczół" - dla mnie to jedna z najlepszych książek zeszłego roku. Świetny temat, świetne uzupełnianie się różnych narracji, świetny styl. Nic tylko czytać (i wracać. ja chyba chcę przeczytać znów). :)
OdpowiedzUsuńO, nie znam tej pozycji, ale na pewno zajrzę. Dziękuje za polecenie. Dla mnie Historia Pszczół to jedna z najlepszych książek jakie kiedykolwiek czytałam :)
UsuńNigdy tak nie patrzyłam na pszczoły :) Zawsze traktowałam je jako zwykłe owady: są to są, a nie ma to lepiej, bo mi nic nie lata nad uchem. Po Twojej recenzji zaczęłam na to wszystko inaczej patrzeć. Z pewnością sięgnę po tę pozycję na sklepowej półce! Zaintrygował mnie ten podział na trzy historie w różnym czasie przeplatające się ze sobą. No i oczywiście wątek rodzic - dziecko wydaje się być ciekawym :)
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś o tym myślałam. Na szczęście trafiłam na tę i kilka innych pozycji, które pozwoliły mi zrozumieć pewne rzeczy i świadomie patrzeć na świat. Dziękuje za miłe słowa, super, że Cię zachęciłam :)
UsuńO kurczę! Brzmi jak bardzo ciekawa pozycja. A w ogole o niej nie słyszałam. Ciekawie, że autorka wprowadza w trzy rożne czasoprzestrzenie. Kiedyś interesowałam sie tematyka pszczół i ich wpływu na nas i nasza cywilizacje, szczególnie kiedy byłam na studiach. Chętnie tez sięgnę po Rój.
OdpowiedzUsuńJest niezwykle ciekawa i niezwykle wazna. Rój także polecam, niebawem u mnie recenzja :)
UsuńJeszcze nie spotkałam się z tym tytułem, chyba czas nadrobić zaległości! Z tego co piszesz, warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :)
UsuńPięknie opisałaś tę książkę :) już od jakiegoś czasu wahałam się czy ją czytać, bo lakoniczne opisy fabuły na jakie trafiałam nie przekonały mnie tak bardzo jak Twoja recenzja. Teraz wiem, że dzięki Tobie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi słyszeć :) Faktycznie opisy są bardzo lakoniczne i tak naprawdę czytelnik nie jest w stanie wywnioskować o czym jest ta powieść, a co za tym idzie przechodzi obojętnie. Wielka szkoda, bo to naprawdę jedna z najlepszych powieści jakie kiedykolwiek czytałam, a do tego niezwykle ważna :)
UsuńIdealne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńWszędzie było głośno o tej książce, ale mnie do niej nie ciągnęło. Teraz postanowiłam, że jednak ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Na pewno do niej sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją niedawno i bardzo mi się spodobała (:
OdpowiedzUsuńFajna, lekka, wciągająca a jednocześnie mądra książka - na moją Wielkanoc była idealna.
Ale z coraz większym niepokojem patrzę na ginące pszczoły :/
Słyszałam o tej książce. Zaciekawiła mnie już wcześniej ale teraz chyba już muszę ją koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJeny, muszę ją mieć! Wiem, że mam pełno nieprzeczytanych książek, ale tą muszę zdobyć i to jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuń"Cały czas mając w głowie Rój oraz ogromny apetyt na kolejną historię o pszczołach postanowiłam spróbować. Powoli, małymi kęsami, a apetyt rósł w miarę jedzenia. Ostatecznie pożarłam ją w całości od pierwszej do ostatniej strony łącznie z okładką, która stanowi integralny element tej powieści. "
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się konsekwentne trzymanie się "kulinarnego" stylu w tym fragmencie :) Dobra robota!
A po lekturze polecam film "Więcej niż miód" dla dopełnienia wiedzy o pszczołach.
OdpowiedzUsuń